Człowiek o jego* dumie nie powinien był tak przymuszać się do miłosierdzia; im zacieklej to czynił, tym posępniejszy się stawał. Był z gruntu niezdolny do miłości, lecz patrzył okiem przenikliwym i zimnym jak lód, co tłumaczy, dlaczego tak bezlitośnie spoglądał na wszystko, zwłaszcza na swych bohaterów. „Czytając jego utwory, ani razu nie mamy ochoty do śmiechu” – zanotował pod koniec ubiegłego stulecia pewien rosyjski krytyk. * Lew Tołstoj